Grunt to twardo stąpać po ziemi,
nie przestając patrzeć w niebo.
Zamiast ciągle na coś czekać -
zacznij żyć, właśnie dziś.
Jest o wiele później, niż Ci się wydaje.
Ten cytat pochodzi z książki "Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość", której poświęciłam kilka chwil ze swojego urlopu. Autorem jej jest już nieżyjący, nieodżałowany ks. Jan Kaczkowski.
Książka nagrodzona tytułem Książki Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Autobiografia, biografia, wspomnienia.
Jeden z najbardziej lubianych polskich księży w rozmowie życia.
Ceniony za swój autentyzm, odwagę i szczerość. Podziwiany zarówno przez katolików, jak i niewierzących. Sam o sobie mówi, że jest onkocelebrytą, czyli człowiekiem znanym głównie z tego, że ma raka. Zanim się o tym dowiedział, wybudował hospicjum w Pucku.
W szkole nie chodził na religię. Gdy już zyskał pewność do swojego powołania - odrzucili go jezuici (Niech żałują!). Kłopoty ze wzrokiem prawie uniemożliwiły mu święcenia (- A pieniądze widzi?; - Widzi!; -To święcić!)
W inspirującej rozmowie z Piotrem Żyłką ks. Jan zdradza źródła swojej niesamowitej energii i nieskończonych pokładów optymizmu. O swoim życiu i polskim Kościele mówi z odwagą i dystansem osoby, która pokonała własny strach. Wzruszające do łez świadectwo człowieka, który wie, że być może nie zostało mu wiele czasu.
Tyle od wydawcy.
Pod koniec swojego życia, jak i tuż po jego odejściu, media pełne były , ale i są nadal, cytatów tego lubianego przez młodzież, ale i nie tylko, księdza. Któż inny, jak nie człowiek, który świadomy jest bliskości końca swojego ziemskiego żywota ma prawo pisać o afirmacji życia.
Twardo stąpać po ziemi, czyli czuć grunt pod stopami... ale mieć odwagę, aby oderwać się ponad dach swojego spokojnego domu, a także starać się zanurzyć w głębiny wód. Każdy wg swojej wyobraźni, możliwości i... odwagi.
O hotelu pod wodą pisałam już wcześniej. Już wiem, że nie tylko ja na to się nie piszę, ale moi komentujący Goście też. Grono nurkujących wśród pięknych raf koralowych jest ogromne, a i chętni do "pomieszkania w podwodnym hotelu" też się znajdują.
Tym razem zapraszam Was do... domków na drzewach.
Za takim lokum tęskniłam od dzieciństwa, ale pozostało ono jednym z niewielu marzeń niespełnionych.
Jeszcze nie wybieram się na tamten świat, ale drzewa na mojej działce są zbyt młode, aby dało się taką architekturę zrealizować. Gdyby mi dane było żyć jeszcze bardzo długo, to przecież kto babcię by stamtąd sprowadził na dół, bo w górę może bym się jeszcze "wdrapała". Na razie mam domek posadowiony pewnie na ziemi ze zjeżdżalnią dla wnuków... i co z tego? Czy mogę poczuć się spełnionym dzieckiem i choć raz zjechać z domku wprost do piaskownicy?
Część ciała, która pewnie się czuje w fotelu, niestety, już się nie mieści w gabarytach zjeżdżalni 😀 Co najwyżej babcia może babki z piasku ulepić, lub jeśli jest ambitna, to ... zamek z fosą.
Ale taki domek na drzewie... dlaczego nie... zwiedzić jeszcze mogę, tym bardziej, że moja siostra ze swoim mężem sami sobie taki skonstruowali i mnie tam niejednokrotnie gościli.
Zasadzili sobie z dwadzieścia kilka lat wcześniej lasek sosnowy, wybrali miejsce nieopodal oczka wodnego i jest teraz miejsce odpoczynku i zabaw nie tylko dla wnuków.
Nie jest to moda dnia dzisiejszego . Jak widać na poniżej załączonym zdjęciu vintage, spotkania takie były już organizowane dawniej.
Ale czy domy na drzewie muszą pozostać marzeniem z dzieciństwa?
Ambitni architekci i właściciele domów na całym świecie przenoszą projektowanie domów na nowe wyżyny dzięki wymarzonym domkom położonym wśród wierzchołków drzew. Od podwyższonych rezydencji godnych zamożnej szwajcarskiej rodziny
Artystyczne wykonanie szklanego domku na drzewie. Aibek Ałmasow |
po pomysłowe małe domy wykonane z materiałów z odzysku dla każdego.
Czy chcecie przeczytać o ludzkiej pomysłowości i determinacji?
Ponieważ, na szczęście, nie mam możliwości odczuć głosu sprzeciwu... opiszę pewną historię człowieka, który zbudował niejeden domek na drzewie, baaaa... nawet jeden z nich był ogromny.
Pierwszy domek Horacego Burgessa na drzewie stał się jego kryjówką , w której próbował uwolnić się od narkotyków. Postanowił skończyć z zażywaniem ich po śmierci kilku przyjaciół. Problem polegał na tym, że sam domek stał się częścią nawyku. Do Burgessa dobiegł głos mówiący, że musi spalić domek, jeśli ma odbudować swoje życie. I to nie był byle jaki głos.
Życie i ognista śmierć największego domku na drzewie na świecie
Autor: Matthew Taub 4 maja 2020 R.
Camera Obscura
" (...)
Patrząc wstecz, Burgess mówi, że spalenie tego pierwszego domku na drzewie – za radą Boga – było „prawdopodobnie najbardziej zdrowym momentem w moim życiu”. Po uwolnieniu się od demonów uwięzionych w tym domku na drzewie Burgess, pastor dorastający w Crossville, poświęcił swoje życie religii i swojej społeczności. Jak na ironię, te zobowiązania szybko sprowadziły go z powrotem do budowania domków na drzewie. W końcu wiedział, że potrafi to zrobić dobrze i rozumiał, że gdyby mógł dzielić się tym z innymi, może to służyć jako pozytywna siła w społeczności, a nie jako siła destrukcyjna w jego życiu prywatnym. „To było po prostu coś, co lubiłem robić” – mówi, najwyraźniej nie zainteresowany zrozumieniem, dlaczego. Nawiasem mówiąc, mimochodem wspomina, że do tego czasu ukończył w sumie pięć lub sześć domków na drzewie – nawet jeśli ludzie wydają się rozmawiać tylko o tym, który miał nadejść.
Tak więc w 1993 roku Burgess zabrał się do pracy na swojej rodzinnej farmie – 139 akrów, które według Burgessa kiedyś zawierały „zoo” z dwoma z każdego zwierzęcia, jak arka Noego w centralnym Tennessee. Nie wiedząc, dokąd wszystko zaprowadzi, po prostu zaczął od zbudowania klatki schodowej, którą nazwał „Schodami Donikąd”. To było bardziej medytacyjne niż cokolwiek innego. „Całkowicie oddałem swoje życie Panu”, mówi, a natchnienie pojawiło się pewnego dnia, gdy „usiadł i modlił się o wszystko oprócz domku na drzewie”. To właśnie wtedy „Duch Boży ożywił mnie”, mówi, a Horace Burgess poddał się impulsowi domku na drzewie i postanowił przekształcić Schody Donikąd w największą na świecie konstrukcję nadrzewną. A dlaczego nie największy? W końcu Bóg obiecał Burgessowi, że nigdy nie zabraknie mu materiałów, dopóki będzie budował, budował i budował. Brzmi to jak starotestamentowe.„Przygotowuję się do zbudowania tutaj największego na świecie domku na drzewie”, powiedział Burgess swoim sąsiadom po objawieniu. Na wpół informując ich o swojej decyzji, na wpół prosząc o zgodę, rozumiał, że przedsięwzięcie to wpłynie na całą społeczność. „Pewnego dnia będziesz musiał uważać, kiedy wyjedziesz z podjazdu”, powiedział im. Powiedzieli mu, żeby to zrobił, choć podejrzewa, że „około 12 lat później żałowali, że nigdy się nie zgodzili”.
Przez następne kilkanaście lat Burgess po prostu budował. Wyżej i wyżej, szerzej i szerzej, aż deska po desce, gwóźdź za gwoździem, własnoręcznie zbudował dwór wznoszący się na 97 stóp w powietrze. Liczby — na przykład ćwierć miliona gwoździ — to tylko jeden ze sposobów, aby docenić skalę osiągnięć Burgessa. Mając tak monumentalny produkt na końcu, łatwo przeoczyć codzienną harówkę, nieromantyczną zaradność, która przekuła jego inspirację w rzeczywistość.
Burgess mówi, że „zburzył stodoły i budynki gospodarcze, a ludzie mieliby różne rodzaje miejsc, które chcieliby, żebym posprzątał” w zamian za przemieszczone materiały. Ten ciągły proces wymiany pozwolił Burgessowi stwierdzić, że cały domek na drzewie został wykonany z drewna pochodzącego z recyklingu oraz z innych materiałów pochodzących z recyklingu. I dzięki Bogu za to. Burgess mówi, że w ciągu 12 lat budowy koszt gwoździ wzrósł ponad dwukrotnie.
Nigdy nie przestał, nigdy nie wątpił w projekt, nigdy nie został ranny poza małymi skaleczeniami od gwoździ tu i tam. Mówi, że widział go jak swoje własne Pole Marzeń , zachęcone przekonaniem – „bez cienia wątpliwości” – że jeśli je zbuduje, „oni” przyjdą. Rzeczywiście, zrobili. Kiedy Burgess położył dach nad domkiem na drzewie i otworzył go dla zwiedzających, w 2005 r. szybko witał gości z całego kraju, a nawet ze świata.
Wielu po prostu przypadkowo rzuciło okiem na domek na drzewie, gdy przejeżdżali.
Wielu innych planowało wycieczki samochodowe specjalnie po to, aby go zobaczyć. Jeszcze inni, mówi Burgess, przylecieli między innymi z Anglii, Francji i Gwatemali.
Pary zaczęły nawet ustawiać się w kolejce, aby wziąć ślub w domku na drzewie, a Burgess powiedział w wywiadzie dla The New York Times, że odprawił tam około 23 ślubów.
Ze względu na powołanie Burgessa i podwyższoną aurę, miejsce to stało się znane jako Domek na Drzewie Ministra.
I tak przez lata Horace Burgess grał skromnego, karnawałowego "szczekacza", witając nieznajomych w swojej mistycznej, terenowej zjawy. Zmieniło się to w 2012 roku, kiedy władze na stałe wstrzymały wizyty w związku z problemami bezpieczeństwa. Według Burgessa emerytowany inżynier, który przyszedł do domku na drzewie, napisał, że „widział pewne rzeczy, które były niebezpieczne”, co doprowadziło do inspekcji, która zakończyła się ogłoszeniem zagrożenia publicznego. Stan, mówi Burgess, chciał, aby zapłacił za nowe prace inżynieryjne, które mają zostać wykonane, aby dostosować domek na drzewie zgodnie z wymaganiami prawa w zakresie bezpieczeństwa. Burgess nie był tym zainteresowany.
„Wszystko w nim było niebezpieczne” — przyznaje ze śmiechem Burgess. „Nie widzę sposobu, abyś mógł zabezpieczyć 97-metrowy domek na drzewie”, przynajmniej nie w sensie prawnym. Chociaż żaden z gości nigdy nie został ranny, Burgess nie walczył z decyzją – tak jak wcześniej, po prostu odpuścił. Sprzedał nieruchomość i wrócił do życia prywatnego, a jego ogromny twór zbliżał się do majestatycznej przestarzałości.
Domek na Drzewie Ministra nie pobierał opłat za wstęp ani nie napędzał Burgessa do jakiejkolwiek konwencjonalnej sławy. To był po prostu – wyzywający, aspirujący, dumnie dziwny przejaw arbitralnej inspiracji(...)
Teraz domek ten stał się legendą... nie tylko dlatego, że... spłonął w ciągu 15 minut.
(...) Wydaje się, że spokój umysłu powrócił do poziomu gruntu dzięki Burgessowi, który zmierzył się z upadkiem domku na drzewie z przewidywalnym, szałwiowym stoicyzmem. Piętnaście minut – tyle zajęło płomieniom utrwalenie jego arcydzieła w pamięci. I prawdopodobnie nigdy nawet nie dowiemy się dlaczego: ta październikowa noc była pogodna, a w konstrukcji nie było elektryczności. Trevor Kerley, szef straży pożarnej hrabstwa Cumberland, mówi, że obecny właściciel nieruchomości odmówił zbadania przyczyny pożaru."
Po przeczytaniu tego artykułu zaczęłam interesować się domkami na drzewie, bo nawet trudno przypuścić, ile wariantów chodziło marzycielom i biznesmenom po głowie, żeby stworzyć w końcu takie cudeńka.
Ten domek, zaliczany do eko-ośrodka wypoczynkowego znajduje się na japońskiej wyspie Okinawie. Tu zapewniają właściciele zdystansowanie się społeczne gości pod zielonym baldachimem.
Teraz przedstawiam domek "Nelson" na drzewie
Ten dziwaczny domek na drzewie wznosi się na siedmiu gałęziach srebrnego klonu z widokiem na jezioro Chelan w Waszyngtonie. Dzięki wieżyczkom, krajobrazowi i uroczej zewnętrznej części pokrytej gontem jest to prawdziwy bajkowy dom w koronach drzew.
Stworzony przez Nelson Treehouse Supply , podwyższony dom ma wyglądać jak naturalne przedłużenie drzewa. Pod koniec budowy właściciele stworzyli krajobraz u podstawy domku na drzewie, wykorzystując skały z lokalnych gór, pomagając w dalszym zintegrowaniu konstrukcji z wiejskim otoczeniem.
Wewnątrz przytulne wnętrze składa się z zakrzywionego kącika jadalnego, aneksu kuchennego i poddasza sypialnego, podczas gdy na zewnątrz dwa przestronne pokłady oferują dużo miejsca do spożywania posiłków na świeżym powietrzu pod baldachimem. A to nie wszystko – sprężysty wiszący most i zapadnia prowadzą do gigantycznej siatki pod domkiem na drzewie, która jest idealnym miejscem do zabawy dla młodych duchem.
Poniższe 3 fotografie przedstawiają
domek na drzewie z wieżyczkami, Hertfordshire w Wielkiej Brytanii pod nazwą "Niebieski Las"
"Wygląda jak coś z bajki. Stworzony przez specjalistów od luksusowych domków na drzewie Blue Forest , składa się z dwóch średniowiecznych wież połączonych mostami linowymi, z jednym podwyższonym mieszkaniem przeznaczonym dla dzieci, a drugim dla dorosłych.
Domek na drzewie dla dzieci ma tajną zapadnię, która prowadzi do pokoju gier, który jest w pełni wyposażony w duży telewizor i konsolę do gier. Tymczasem przestrzeń dla dorosłych obejmuje duży salon, łazienkę i kuchnię, a także ma wystarczająco dużo miejsca, aby pomieścić przyjęcia na szczycie drzew.
Dwa domy na drzewie są połączone mostem linowym, który wije się między drzewami, oferując zapierające dech w piersiach widoki na okoliczne lasy. Jeśli to wszystko nie wystarczy, pokład oferuje dostęp do podwyższonego toru szturmowego, który obejmuje zabawny 80-metrowy zamek błyskawiczny, który prowadzi na ścieżkę przygody na ziemi."
HemLof jest domkiem w kształcie kuli na drzewie zbudowany w górach Whistler w Kanadzie.
Zbudowany został w tajemnicy przez Joela Allena na gruntach rządowych. Budowa od początku do końca trwała trzy miesiące.
Zbudowany z bezpłatnych materiałów pochodzących z Craigslist – w tym litego drewna twardego, które zostało użyte do wykonania podłogi – domek na drzewie zbudowany przez siebie jest pełen fajnych funkcji, w tym wyskakujących okien. Jako cieśla-amator, Joel doskonalił swoje umiejętności, ożywiając ten przypominający kulę dom.
Wewnątrz, surowe wnętrze wyłożone jest ciepłym drewnem, podczas gdy genialny mały domek radzi sobie bez bieżącej wody i elektryczności. Ta przytulna przestrzeń biurowa z wbudowanym biurkiem znajduje się obok małego okna z widokiem na dziewiczy las. Nieźle jak na podwórko...
https://www.loveproperty.com/
Kula Wolnego Ducha
KULE WOLNEGO DUCHA (WYSPA VANCOUVER, KOLUMBIA BRYTYJSKA) które wyglądają, jak zawieszone domy Hobbit prosto z powieści JRR Tolkiena.
Kule Wolnego Ducha, które są dosłownie sferycznymi pokojami zawieszonymi na drzewach, są inne niż nigdzie, w jakim kiedykolwiek przebywałeś. Do wyboru są trzy sfery głęboko w przybrzeżnym lesie deszczowym na wyspie Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej, a goście mogą podczas pobytu doświadczyć nowej wersji surowej. ( Psst : Nie są dla osób o słabym sercu — kule wiszą wysoko nad ściółką lasu i kołyszą się na wietrze.) Z powrotem na ziemi jest mnóstwo do zrobienia, w tym wędrówki, wędkowanie i spływy kajakowe. Pobyt o każdej porze roku, chociaż lato jest najfajniejsze.
KEEMALA HOTEL PHUKET
KEEMALA HOTEL PHUKET https://www.purewow.com/ |
Dwupiętrowe pokoje skupiają się wokół półokrągłych basenów i wyglądają z daleka jak z Gwiezdnych Wojen. W hotelu znajdują się również wille z basenem Bird's Nest, które są podobnie wzniesione na drzewach z własnymi basenami. Jest też spa, dostęp do plaży i, oczywiście, posiłki i napoje z widokiem.
Jak człowiek czuje się w obliczu potęgi natury?
Może w lesie jesteśmy jednak mali i bezbronni?
Pamiętam tragedię na obozie harcerskim w Suszku k/Rytla w sierpniu 2017 r.
Ja generalnie w lesie czuję się niepewnie. Nie mam zmysłu orientacji w terenie, więc czuję się zwykle zagrożona, jeśli nie widzę prześwitu na drogę.
Reasumując, nocleg w najbardziej ekskluzywnym domku na drzewie w środku lasu - to nie dla mnie sposób na wypoczynek.
WYPRAWA DO LASU
Czesław Miłosz
Drzewa ogromne, że nie widać szczytu,
Słońce zachodząc, różowo się pali
Na każdym drzewie jakby na świeczniku,
A ludzie idą ścieżką, tacy mali.
Zadrzyjmy głowy, weźmy się za ręce,
Żeby nie zgubić się w trawach jak w borze.
Noc już na kwiaty nakłada pieczęcie
I z góry spływa kolor po kolorze.
A tam nad nami uczta. Dzbany złota,
Czerwone wina w osinowej miedzi.
I wiezie dary powietrzna karoca
Dla niewidzialnych królów czy niedźwiedzi.