Żródło: bodyandsoul.at/portfolio/ barbara-hammelsbeck/ |
Nie narzekam.
Nawet czasem - z naciskiem na
"czasem" -
mogę się przyznać, że wydaję obiadki w niedzielę z nieskrywaną przyjemnością. Jest wówczas okazja do spotkania rodzinki w pełnym składzie. No, chyba, że młodzi akurat prowadzą jakieś wykłady dla studentów zaocznych.
Zakupy spożywcze należą do obowiązków męża. Dostaje listę lub notatki w komórce i kombinuje, jeśli akurat czegoś stricte zamówionego produktu nie ma. Czasem ...popłynie z fantazją lub...a może, teraz tak na to wpadłam... kupi cokolwiek innego i niech się żonka z tym gimnastykuje.
Wątróbki cielęcej nie zamawiałam.
Nie prowadzę bloga kulinarnego, więc nie spodziewajcie się, że będę tu podawać jakichś swoich wymyślnych przepisów, za to dam przepis Mariana Załuckiego (1920-1979)
Co to za kucharz, spytacie?
Czy kucharz?
Nie wiem, czy można tak napisać o człowieku, który wysmażył niezliczoną ilość satyr, a podawał je gościom "Podwieczorku przy mikrofonie". Młodzi tego nie mogą pamiętać, bo to było dawno.
Nim podam ten przepis , to może warto przytoczyć jedną z anegdot o Załuckim:
Któregoś roku, po występach w Ameryce, przejeżdżając przez Londyn, zatrzymał się u ciotecznego brata Romana Lewickiego. Narzekał, że pewnie znowu na granicy będą mu przetrząsać osobisty bagaż, szukając, nie wiadomo czego. Zwrócił się wtedy do Romana z prośbą o przechowanie fraszki, którą na tę okazję napisał: I tak przerzucali moje kufry, zaglądali do waliz, nie zajrzeli do d... a tam miałem socjalizm.
To już wiecie, czego się spodziewać w satyrze, którą niżej cytuję. Tytuł wprawdzie nie traktuje o sprawach kulinarnych, ale proszę się nie zrażać... cierpliwości :)
PRZEPIS NA MASECZKĘ KOSMETYCZNĄ
Marian Załucki
Jeśli Pani pragnie,
by mąż kochał goręcej,
proszę zemleć ćwierć kilo
wątroby cielęcej,
posiekaną cebulką,
przyprawić do woli,
dodać nieco pieprzu,
odrobinę soli -
po czym,
zmywszy uprzednio z twarzy makijaż,
przyrządzoną maseczkę
położyć na twarz.
po czym,
Trzymać ją tak godzinkę,
aż cerę uzdrowi,
wreszcie zdjąć ją,
usmażyć
i podawać mężowi.
Niezmiernie na urodzie
zyska Pani osoba:
Polakowi, gdy syty,
Wiersz pochodzi ze zbioru : "Kpiny i kpinki", Wydawnictwo Literackie, 1985.
Jeśli mój mąż kiedykolwiek przeczyta ten post (a do moich namiętnych czytelników raczej się nie zalicza), to długo będzie się zastanawiał, co kupić, a najlepiej byłoby, jakby jeszcze przed podjęciem decyzji, skonsultował ją ze mną telefonicznie.