Translate

środa, 15 stycznia 2020

HUMORYSTA


Pod tą ilustracją znalazłam "maksymę" :
W twoim życiu jest tylko mała iskierka szaleństwa, nie możesz jej stracić .
 Ja zamiast szaleństwa, a może rzaczej obok szaleństwa, dodałabym jeszcze iskierkę humoru.

Cenię u ludzi poczucie humoru i może dlatego odwołuję się często w swoich postach do Kerna czy Załuckiego.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy doceniają satyryków. Przecież i oni mogą marzyć o Noblu. Dlaczego nie?
 Czy nobliści nie pisali między innymi lekkich, krótkich utworów, np.: limeryków?
A Wisława Szymborska nie tryskała czasem humorem?

Marian Załucki napisał nawet coś na ten temat:

Tym, którzy mną gardzą
Satyryk? 
To nie literat?
Przyznaję...
Nie wszczynam sporu.
Człowiek dopiero co czuje się wielki,
Gdy traci poczucie humoru.

Może się wydawać, że pisanie wierszy z humorem to pestka. Oj, nie jest to takie proste. A vena?


ZWIERZENIA HUMORYSTY - monolog wygłoszony w "Podwieczorku Przy Mikrofonie"

Marian Załucki

(Niespokojna czaszka. Warszawa 1965, s. 41 ? 43)

Kiedy z zachwytem się nadmienia w pismach
Warszawy, Kielc czy Łodzi
o wierszu,
że zmusza do myślenia ,
o sztuce,
że zmusza do myślenia,
o filmie,
że zmusza do myślenia
wiem, że nikt nie wie,
o co chodzi.
Wtedy przepraszam,
wciągam kalosze,
odchodzę…
Przymusu nie znoszę!
Tę bowiem myśl wyznając oto
Jużem i wzrósł, i podtatusiał:
AUTOR MA MĘCZYĆ SIĘ
TAK DŁUGO,
ŻEBY CZYTELNIK
JUŻ NIE MUSIAŁ.
A w największych męczarniach
chyba dowcip się rodzi…
Usiądę w kawiarence,
strawię parę godzin,
prawie wszyscy już wyszli ?
Dowcip nie wychodzi.
Bo czymże jest dowcip?
O zacni Panowie!
Powiem, nie będę się rozczulał:
dowcip to myśl,
która stoi na głowie,
a do Was pasuje jak ulał!
Tylko ją tak wykręcić!
O, najzawilsze z przeżyć:
klawisz, którego nie ma,
odnaleźć i weń uderzyć,
zabłysnąć, kiedy trzeba,
gromem z jasnego nieba
i zapuściwszy się w nagie pustkowie
skarb odkryć w pustce tej…
W głowie!
A gdy absurdy te się ziszczą,
wtedy już z wierszem tu, na sali,
czekam na rzecz na najniemożliwszą:
żeby się ludzie z tego śmiali…
Przeważnie na próżno…
I słaba to pociecha,
że tylko jeden krytyk się uśmiecha.
Uśmiechnięty krytyk ?
To złudne nadzieje:
on cieszy się,
że się nie śmieje!
Za to, gdy się śmieją,
gdy dowcip się uda,
A  tom znowu katolik!
Znowu wierzę w cuda…
To usłyszę o sobie
gdzieś na drugi dzień już:
Jak na beztalencie,
to po prostu geniusz!?
To uśmiechy życzliwe
i pytania rozliczne:
– Czy Mistrz woli natchnienie?
Czy Mistrz woli wytyczne?
Natchnienie!
Oczywiście natchnienie.
Kiedy mam natchnienie,
wzruszam się szalenie!
Gdy mam chwilę natchnienia,
chłonę niebo i ciszę…
A jak nie mam?
To trudno.
Wtedy siadam  i piszę.

Satyryk czy aktor komiczny wydaje się nam często osobą tryskającą humorem nawet, kiedy śpi. Możliwe, może i sny ma komiczne, ale często w życiu prywatnym nie zawsze jest mu tak wesoło. Czasem zupełnie tragicznie kończy swój żywot.




Już tak było z jednym komikiem, że i po śmierci, może jego dusza rozbawia całe królestwo niebieskie, ale ciało... tu już ciąg dalszy scenariuszem do komedii raczej się nie zaliczał, przepraszam  to najprawdziwsza czarna komedia. 

Weźmy za przykład jednego z najbardziej słynnych komików świata, Charliego Chaplina .
 Warto zajrzeć  tutaj , zapraszam.

Ta komedia to "Charlie Chaplin`s body". Ja jeszcze jej nie oglądałam. Wszystko przede mną.

Na razie mam tu krótki filmik z arciwalnymi zdjęciami z tego dramatycznego końca.



Ale mimo wszystko... uśmiechnij się tutaj