Dzisiaj wzięłam się za obcinanie iglaka. Zrobił się już trochę rosochaty, więc należy mu się przydział "fryzjera".
Przez moment zaświtało mi, czy czasem nie zaczekać na powrót 4,5 letniego wnuka ( wyjechał do parku rozrywki z rodzicami - takiemu to dobrze ) i nie dać mu do ręki nożyc ogrodniczych. Chłopak ma zdolności manualne, ale wykosiłby babci przy okazji wszystko w promieniu jego zasięgu. Nie... zły pomysł.
W przyszłości może wnusio będzie wykonywał chirurgiczne cięcia w ogrodzie już nie babci, ale swoim , który marzy mi się, będzie tak wyglądać:
Niestety, to nie mój ogród na powyższym obrazku.
Dlaczego taka nieodpowiedzialna myśl podania nożyc w ręce wnuka pałętała się po babcinej głowie?
No bo może wreszcie zaprzyjaźniłby się z podstrzyżynami i wreszcie zapanowałby rozejm między tym maluchem a fryzjerem. Wciąż omija wielkim łukiem salony fryzjerskie wszelkiej maści. Jak na razie domowym fryzjerem była już babcia,
mama, a ostatnio dał się ogolić nawet tacie maszynką. I dopiero teraz łebek wygląda jak się patrzy!
mama, a ostatnio dał się ogolić nawet tacie maszynką. I dopiero teraz łebek wygląda jak się patrzy!
Wciąż wzięcie ogromne podczas zabiegów fryzjerskich mają bajki lecące z laptopa. Starannie dobierane, aby widz za bardzo się nie entuzjazmował i nie podskakiwał na krześle. Przecież uszy wciąż muszą funkcjonować w parze, a nie daj Boże, ręka fryzjera omsknęłaby się.
No i te maleńkie włoski, które już ścięte, już nie przynależą do malucha, a jeszcze gdzieś swędzą, czego on NIE ZNOSI!
Już nie będę wypowiadać się, czy fryzura wychodzi pokazowa. To wszystko zależy od temperamentu chłopca danego dnia. Co ja tam piszę... A kiedy mu go brakowało?
W każdym razie żadnych garnków ani fajerek dla równego "rysunku" fryzury nikt z nas jeszcze nie używał.
Richard-Eisermann
On nie pozwoliłby sobie Zeptera na głowę wsadzić, co innego takie miedziane lekkie cacko, jak na obrazie. Nie... też odpada.
Chyba popełniliśmy błąd. Za późno odwiedził fryzjera. Czym skorupka za młodu nasiąknie...
A przecież mimo wszystko był jeden jedyny raz gościem salonu fryzjerskiego dla maluchów "CZUPRYNKA", ale o tym już pisałam w poście pt: "CYRULIK" (tutaj)
Aż strach pomyśleć, co on zrobi, jeśli znów kiedyś będą modne brody?
To już nie fryzjer będzie go oprawiał, ale może golibroda brzytwą?
Moda retro wraca co pewien czas.
Już w obecnych czasach oraz więcej mężczyzn w różnym wieku chce sprawdzić i doświadczyć tego jak byli goleni ich dziadkowie i ojcowie. Korzystanie z golibrody to według wielu mężczyzn, którzy odwiedzają salony - powrót do korzeni twardej, męskiej tradycji, czegoś co w kulturze unisex ciężko znaleźć.
Menedżer pierwszego męskiego salonu SPA w Warszawie zdradza, co czeka mężczyznę, który podda się "golibrodzie"
Co czeka tych, którzy oddadzą się pod brzytwę prawdziwego golibrody?
Najpierw klient rozsiada się wygodnie w specjalnym fotelu i opierają się o zagłówek. Golibroda nakłada specjalny płyn zmiękczający zarost. W kolejnym etapie przykłada do twarzy gorący ręcznik, zazwyczaj nasączony aromatycznymi olejkami - nie tylko zmiękcza on włosy, ale także otwiera pory skóry. Po zdjęcie ręcznika nakłada się na zarost pachnącą pianę. Golibroda używa do jej rozprowadzenia pędzla z borsuczym włosiem, które świetnie masuje.
Wreszcie przychodzi czas na to, co najważniejsze.
- Energiczne i zdecydowane ruchybrzytwy są tymi, które charakteryzują dobrego golarza. Przy każdym ruchu, druga ręka golącego powinna napinać skórę. Chodzi o to, by z naskórka podnieść mieszek włosowy utrzymujący pojedynczy włos. To dzięki temu skóra po goleniu brzytwą jest tak legendarnie gładka, pozostawiając zupełnie inne wrażenie niż po goleniu ostrzami z tradycyjnych maszynek. Golenie zaczyna się od boków, a kończy na brodzie i wąsach - wyjaśniają specjaliści.
To nie koniec. Po pierwszym goleniu ponownie nakłada się gorący ręcznik i jeszcze raz nakłada piankę. Golenie drugi raz pozwala na jeszcze dokładniejsze pozbycie się zarostu i jest szybsze. Potem nakłada się odżywcze, łagodzące balsamy i olejki. Nałożenie zimnego ręcznika, który ma zamknąć pory i załagodzić ewentualne podrażnienia, to ostatni punkt rytuału.
|