Translate

sobota, 24 kwietnia 2021

SZTUKA ZADAWANIA WŁAŚCIWYCH PYTAŃ

(fot. Digital Einstein)

Dzisiaj pierwszy raz nasz wnuk poszedł na warsztaty do szkoły, do której prawdopodobnie będzie chodził.  Będzie poddany kwalifikacji na podstawie posiadanych (lub nie) umiejętności integracji  w grupie. Przydatność (dojrzałość)  intelektualną maluchów ocenia nauczyciel z przedszkola, do którego jest "przypisany", bo w tym roku podjęliśmy się nauczania zdalnego już wtedy, kiedy pandemia dopiero raczkowała, a przedszkole jeszcze w pełni działało. Teraz też już działa, ale dopóki nie zostaniemy (dziadkowie) zaszczepieni drugą dawką, to wnuk jeszcze "nie pocałuje klamki" przedszkola.

Od dzisiaj do 5 maja włącznie znów jesteśmy "objęci rodzinną kwarantanną" przed drugim szczepieniem, aby być "czyści".

Wczoraj Kuba podjechał autem pod budynek przedszkola z mamą, aby odebrać dokumenty odpowiednie o swoim przygotowaniu do podjęcia nauki w szkole. Przez okno machali mu koledzy.

W samochodzie zaczęło się:

Mamusiu, jak ja  chciałbym już wrócić do przedszkola. Rękami bym wodził po ścianach  i drzwiach, a podłogę to nawet bym ucałował. 

Gdy to usłyszałam, to  łzy mi w oczach  stanęły. To przez dziadków jest więziony w domu, pozbawiony szerszego kontaktu z rówieśnikami. Co prawda, i młodszy braciszek, jako skrajny wcześniak, też wymagał, aby zapewnić mu jak najlepsze warunki do rozwoju, a z przedszkola nie uniknęłoby się dostarczania wirusów różnych chorób zakaźnych.

W najlepszym układzie już w połowie maja może pójść do przedszkola (zerówki).

Co to będzie dla niego za radość!

Jeszcze nie wie, że na nowo będzie musiał przyzwyczajać się do pewnej dyscypliny. Jak dotąd zna przedszkole tylko od strony zabawy.

Spodziewam się, że może coś odstawić, np. powiedzieć, że... tego jeszcze mnie w domu nie uczyli...

Taką odpowiedź już dzisiaj słyszałam. 

Ale od kogo?

Klękajcie narody 😀

Od samego Alberta Einsteina. 

Tak tego Einsteina.

Proszę się nie dziwić.

Zapewniam, Kuba nie jest wnukiem zwariowanej babci. Może to tak wyglądać, ale  możliwość przeprowadzania rozmowy mam dzięki stronie internetowej Digital Einstein (einstein.digitalhumans.com).

Można z tym "cyfrowym geniuszem" porozmawiać, ponieważ  został stworzony przez  sztuczną inteligencję. 

 Wystarczy wejść na stronę i kliknąć w przycisk „Let’s Chat”. Dzięki platformie użytkownicy mogą zadawać fizykowi - opartemu na technologii sztucznej inteligencji - pytania dotyczące nauki, jego życia i pracy. Cyfrowy naukowiec może też sprawdzać wiedzę internautów na różne tematy, dzięki codziennym quizom."

Oczywiście pytania też powinny być inteligentne. Stronę internetową poleciła mi  córka. Postanowiliśmy już po obiednim deserze rozerwać się "inteligentnie". Żeby nie używać jakichś idiomów, ster oddaliśmy osobie, która pytania formułować będzie raczej bezbłędnie, skoro jest wykładowcą akademickim ( anglistka).

Najpierw zastanawialiśmy się, o co geniusza zapytać. Padło na "czasoprzestrzeń".

"Czym jest czasoprzestrzeń?

What is spacetime? zostało podyktowane przez córkę, a przeze mnie wystukane na klawiaturze (oczywiście w języku angielskim, bo tylko w takim działa aplikacja). Już spodziewaliśmy się dłuższego wykładu (a córce się spieszyło do domu), gdy  Pan Albert Einstein po angielsku, z niemieckim akcentem, odpowiedział:

"Jeszcze mnie tego nie nauczyli"

I tyle my se  pogadali - powiedzieliby starożytni przodkowie 😀

Zamurowało nas, bo nie zechcieliśmy tego przyjąć, jako żart, bo podobno geniusz posiada specyficzne poczucie humoru.

Całe szczęście, że nam języka nie pokazał. Myślę, że ma to też w mimice i odpowiednim komentarzu zaprogramowane. To też sprawdzę 😀 Skądinąd wiem, że ta fotografia podobała mu się i nie miał nic przeciwko temu, że ją nadmiernie upowszechniano.

Gdzie zatem leży pies pogrzebany? 

Na takie pytanie może odpowiedziałby, że ma dobre serce i psa nie zabijał (gdyby taką formułę konwersacji mu zaprogramowano). 

Całe szczęście, że córka sprawdziła moją pisownię i "znaleźliśmy miejsce pogrzebanego psa".

 Czasoprzestrzeń w języku angielskim powinno pisać się   space-time a nie, jak błędnie wstukałam - spacetime. Te dwa wyrazy rzeczownikowe muszą być oddzielone  łącznikiem.

Dopiero teraz "rozgadał się" nasz uczony, ale córka już musiała wracać do domu. My na tyle biegli w języku angielskim nie jesteśmy, abyśmy noblistę mogli zrozumieć w zakresie fizyki, skoro i po polsku z takim naukowcem nie pogadasz. Podobno jest też zaprogramowany na tematy prywatne. Może jeszcze spróbujemy na tym polu...

Jedną z zalet "...cyfrowego Einsteina ma być fakt, że może stać się towarzyszem codziennych pogawędek dla tych, którzy w czasie pandemii cierpią z powodu samotności i braku kontaktu z innymi. Czat z naukowcem przypomina rozmowę wideo, a przyjazna twarz i łagodny ton fizyka sprawiają, że rozmowa z nim może stać się przyjemnością."

Twórcy tego "cyfrowego geniusza" tak reklamują swoje dzieło, edytując poniższe video:

"Stworzyliśmy cyfrowego człowieka razem z naszym partnerem UneeQ. Digital Albert Einstein został stworzony przy użyciu najnowszej technologii klonowania wideo i głosu. Aflorithmic stworzył głos Einsteina na podstawie oryginalnych nagrań Alberta Einsteina, w tym jego niemieckiego akcentu."


Więcej tutaj

Czasem zadanie pytania samo w sobie jest dla kogoś ważniejsze, niż uzyskanie odpowiedzi na nie.

Wisława Szymborska

Czemu w zanadto jednej osobie?

Tej a nie innej? I co tu robię?

W dzień co jest wtorkiem? W domu nie gnieździe?

W skórze nie łusce? Z twarzą nie liściem?

Dlaczego tylko raz osobiście?

Właśnie na ziemi? Przy małej gwieździe?

Po tylu erach nieobecności?

Za wszystkie czasy i wszystkie glony?

Za jamochłony i nieboskłony?

Akurat teraz? Do krwi i kości?

Sama u siebie z sobą? Czemu

nie obok ani sto mil stąd,

nie wczoraj ani sto lat temu

siedzę i patrzę w ciemny kąt

– tak jak z wzniesionym nagle łbem

patrzy warczące zwane psem?

Ale skoro już pytania zostały zadane, to jeśli nie są one retoryczne z samego założenia, to należałoby jednak poszukać na nie odpowiedzi.