Drogie panie!
Czy już zastanowiłyście się, na co przeznaczycie ewentualnie zaoszczędzone pieniądze z tytułu niezrealizowanych zakupów w galeriach czy lumpeksach?
Już marketingowcy głowią się nad reklamami, aby to źródełko wolnych środków skierować w swoją stronę, np.: w zakupach internetowych.
Żeby czasem nie przeliczyli się, bo przecież ktoś za te pełne kosze artykułów spożywczych, mających stanowić zapas, jak na wojnę, musiał zapłacić.
Zupełnie inną sprawą jest fakt, że część tego dobra znajdzie się w śmietnikach, bo przecież nie było czasu sprawdzać terminu przydatności, brało się z półek, jak, i co... leci. Dopiero w domu wyrzucimy gdziekolwiek, bo szkoda czasu na segregację. Nie wolno przecież przebywać bez większej potrzeby poza mieszkaniem! A przy śmietniku tyle zarazków, jakby tego jednego byłoby za mało.
A co z książkami z bibliotek?
Ile tam kartek było poprzewracanych przez poślinione brudne paluchy w egzemplarzach wypożyczonych tuż przed ogłoszeniem pandemii?
Ja sama mam w domu 3 a mąż 1 książkę z biblioteki.
Najlepiej byłoby je spalić, a zakupić nowe i oddać w to miejsce do biblioteki.
Czy zasoby biblioteczne można odkazić?
Teraz zakładanie białych rękawiczek, to "musztarda po obiedzie".
Ale liczę na Gości, którzy z racji zawodu wyjaśnią, czy to stanowi w ogóle jakieś zagrożenie dla bibliotekarzy i czytelników.
A co z zaplanowanym weselem?
A co z zaplanowanym weselem?
Ferrari AGE & Fashion Lux World its My life |
O tym, że wojaże też mamy za sobą na jakiś czas (odłożone w czasie podróże poślubne), to już pisać nie muszę, a konkretnie o Rzymie... przemilczę.
Pociesza może niektórych fakt, że nie tylko my, Polacy, tam nie zajrzymy szybko.