Karykatura Andrzeja Waligórskiego |
Nawet poezja, chociażby satyryczna, inaczej była odbierana przed pandemią, ale już teraz jakoś nie pasuje do sytuacji życiowych.
Wcześniej wszystkie tematy , nawet te tabu, były przychylnie przyjmowane przez nas, byleby oprawiono je w ramy kulturalne. Nie biorę tu pod uwagę tych przekraczających wszelkie granice etyczne.
Problem śmierci traktowano często z przymrużeniem oka, ale już nie w czasie pandemii. Dlaczego?
Bo może w każdej chwili dotknąć nas, czy kogoś bliskiego, bo, ze znajomych to nawet sobie z bólem, ale jeszcze wyobrazić możemy. W dalszym ciągu, człowiek "dobry" nawet wrogowi jej nie życzy. Przecież wie, że wcześniej czy później jest dla wszystkich nieunikniona.
Przygotowałam do prezentacji wiersz satyryczny Andrzeja Waligórskiego, który w swoim czasie taką satyrę "popełnił", w której śmierć jest pewnym rozwiązaniem na wszystko. Byleby przetrzymać i problem i wroga.
Autor, co prawda nie przetrzymał czytelników tego wiersza, ale to tylko z tej przyczyny, że nie przewidział, iż będzie tak bardzo lubiany, że bawić będzie ich jeszcze długo po swoim odejściu (zmarł w 1992r.)
Nie przetrzymał, ale to na jego chwałę.
Karykatura Andrzeja Waligórskiego |
Punkt widzenia
Wciąż
się wszystko powtarza - lato, jesień i zima,
Ten lub tamten
umiera, a ja myślę: - Kto wie?
Jak tak dalej, to może jakoś
wszystkich przetrzymam,
No bo niby wciąż ktoś tam, a ja nie,
nie i nie...
Bardzo
mnie to raduje, ale trochę też dziwi,
Co to jest, że ci inni
tak chorują i mrą,
Że gdy żywi zasnęli, to się budzą
nieżywi
I że - sam to sprawdzałem - żaden z nich nie był
mną..
Dzięki
temu mam umysł pełen cichej radości,
Uśmiech stale na ustach i
charakter jak miód,
Kiedy ktoś mnie obrazi, to nie żywię doń
złości,
Bo wiem - prędzej czy później facet będzie kaput.
Ot,
drukują w gazetach tyle różnych dyrdymał,
Że co bardziej
nerwowi płacz podnoszą i wrzask,
Jam autora niejednych już
dyrdymał przetrzymał,
Zobaczycie, rok jeszcze, dwa, trzy, cztery
- i trzask!
A
to wszystko nie znaczy, żebym był nieśmiertelny,
Gdzieżbym
mógł tak pomyśleć, jakże marzyć bym śmiał!
Tak jak inni
jam członek rzędu ssaków naczelnych,
W którym - oprócz nas,
ludzi - wprost się roi od małp.
A
choć wizja śmiertelna i mnie czasem nachodzi,
Lecz nie straszna
mi ona, i me szczęście wciąż trwa,
Bo gdy umrę, to wtedy nic
mnie już nie obchodzi,
A gdy umrze ktoś inny - cieszę się, że
nie ja!
O,
rodacy, dlaczego ciągle czymś się martwicie,
Czy musicie tak
tracić nerwy, zdrowie i czas?
Z mego punktu widzenia chciejcie
spojrzeć na życie
I spróbujcie przetrzymać innych. Tak, jak ja
– was!
Ale przychodzi czas, kiedy mimo wszystko , licząc się z tym, co nieuniknione (dobrze jest, jeśli się da)... trzymać fason.
A co jeszcze mam z Waligórskiego?
Jego głos!
Jednak przetrwał...
Andrzej Waligórski - Jeszcze - YouTube