Wreszcie marzec.
Przynajmniej coś idzie do przodu. To czas, nie zważając na nic i nikogo , robi swoje.
Co to za okres?
by Cavalaris |
Czas nadziei... przedwiośnie.
by Vito Campanella |
Moment zwiastujący odrodzenie w przyrodzie. My też czekamy, jak utrapieńcy jakiegoś promyka nadziei, że coś się zmieni na lepsze. Każdy na coś czeka, liczy na lepszą przyszłość, rzadko na kontynuację starego. Jak w wierszu Staffa, przez ostatnie m-ce "leżeliśmy, jak w pokutnym półśnie umartwienia", spowodowanym koronawirusem.
Giampaolo Ghisetti, 1944 |
Jak na zbawienie , większość z nas oczekuje szczepień.
Tymczasem ziemia po zimie "tęsknie-nudnym oczekiwaniem chora", marzy o przedwiośniu, chciałaby się już przebudzić do życia, nie wierzy, czy gdzieś jeszcze nie czyha przymrozek. Tak my, prawie w lockdownie, tęsknie wyglądamy już wiosny, ale straszą nas prognozy następnej fali, jak nie wariantem brytyjskim, to afrykańskim.
Zaledwo zimy minęła pogróżka,
W łagodnym, miękkim i tkliwym powiewie
W sad nagi wchodzi wiosna, nowicjuszka
Skromna, co jeszcze o swych czarach, nie wie.
W powietrzu srebrna mglistość pozimowa...
Tu i tam jeszcze w szczelinie głębokiej
Szczypta się śniegu ostatniego chowa
Jak białe pióro w ciemnych skrzydłach sroki.
Sad cichy, niemy, pusty. W monotonnej
Szarości ziemia, co woń ostrą szerzy,
Siwobrunatna jak habit zakonny,
W pokutnym półśnie umartwienia leży.
Oczekiwaniem tęsknie-nudnym chora,
Pręży gałęzie drzew jak owad macki,
Czyli się przecknąć do życia już pora,
Czy już przymrozek nie czyha z zasadzki.
Z oddali, która głosy tłumi sennie,
Jakoś inaczej niż zwykle kur pieje,
Dziwnie piętrowo, wieszczo, przedwiosennie,
Budząc niepokój razem i nadzieję.
Jest coś przyszłego, nienarodzonego,
W przestworzu, które zdaje się jak próżnia,
Kędy serdeczna czczość i mdłość się lega.
A zmartwychwstania wielki cud się spóźnia.
Drzewa splątanych gołych koron gęstwą,
Co jak szkielety stoją czarnokostne,
Owiewa jakieś nieme nabożeństwo,
Jakieś milczenie twarde, wielkopostne.
Sad w ascetycznej zadumie śni cichy,
Nagi jak z cierni wieniec Męki Pańskiej,
Którą ćwierkaniem głoszą wiosny mnichy,
Wróble, w szarości swojej franciszkańskiej.
Na zakończenie proponuję wysłuchać utworu Franka Sinatry, też zilustrowanego filmem animowanym. Jestem konsekwentna... też w filmiku będą drzewa, może nie owocowe, jak u Leopolda Staffa.
Ps.