(źródło: Leroy Merlin) |
Nastały chłody. Zaczęłam tęsknić za kamizelkami. Szczególnie jedna jest miła memu ciału. Już taka jestem, że lubię ciepełko, a ta z króliczego futerka jest szczególnie miluśka.
Wittichen |
Dbam o nią, aby nie stała się pożywką dla skrzydlatych owadów, a szczególnie ich larw. Już wiecie, że mole mam na myśli. Niejednokrotnie pokazywałam fotki mojego domu okolonego lawendą.
Upajam się jej zapachem w naturalnym śeodowisku, ale też wykorzystuję do odstraszania jej zapachem ewentualnych intruzów w szafach. Mam moskitiery w oknach, co powinno uniemożliwić im wtargnięcie do domu, ale przecież "dla chcącego, nic trudnego".
Dokonałam zatem przeglądu zawartości szafy. Jak na razie, wszystko w porządku, zapach lawendowy jeszcze działa, ale muszę mieć się na baczności, bo przecież i on ulega wietrzeniu.
Żeby tak można było się zabezpieczyć przed ludźmi-molami.
Znacie takich wśród swoich znajomych lub w środowiskach społecznych, które obserwujecie lub bierzecie czynny udział?
Wczoraj znalazłam odpowiedni tekst ilustrujący takich ludzi. Zaskoczy Was to, od jakiej osoby pochodzi.
Osobiście, staram się unikać towarzystwa takich ludzi. Jeśli można, powinno się selekcjonować pseudoprzyjaciół, którzy niszczą nasz pokój. Podziękować im za dotychczasową "troskę" o nasz dobrostan. Zastosować taką swoistą pigułkę antymolową. Trochę na początku nie będzie miło pachniało, ale czas zrobi swoje. Wystarczy wpuścić trochę świeżego powietrza.