Jak dotąd, nie spłodziłam jeszcze żadnej książki i chyba mi to nie grozi. Czas płodności ( jeśli chodzi o napisanie książki) już u mnie dawno minął. Jeszcze mogę z siebie wydać na bloga jakieś wierszyki, bajeczki czy posty.
Ale też stosuję w tym blogowaniu takie swoiste in vitro. Zapożyczam od ulubionych piosenkarzy czy satyryków ich utwory, a mam takich ulubionych: Kerna i Waligórskiego i prezentuję ich twórczość z moim, czasem niewielkim, wkładem.
Jak już powiedziałam, książki żadnej nie wydam, zatem nagrody literackiej nie spodziewam się. O NOBLU nie marzę i zapewne nie dlatego, że wiązałoby to się od razu z oblewaniem nagrody.
Jednak mój ulubiony Andrzej Waligórski napisał taki utwór, w którym marzy, jako Zenon Dreptak, co by to było, gdyby został w ten sposób uznany.
A były to lata chude, bo 70/80-te. Uzyskanie Nobla to pikuś w porównaniu ze zdobyciem w tych czasach pewnych artykułów spożywczych ( bo takie, jak: parówki, wiśniówka, albo żubrówka, wspomniane w wierszu, to tylko na kartki). Już za samo to należał się niejednemu Polakowi NOBEL. Ale ja i w tym nie byłam mocna, bo nie połknęłam bakcyla zdobywcy.
A były to lata chude, bo 70/80-te. Uzyskanie Nobla to pikuś w porównaniu ze zdobyciem w tych czasach pewnych artykułów spożywczych ( bo takie, jak: parówki, wiśniówka, albo żubrówka, wspomniane w wierszu, to tylko na kartki). Już za samo to należał się niejednemu Polakowi NOBEL. Ale ja i w tym nie byłam mocna, bo nie połknęłam bakcyla zdobywcy.
NAGRODA
( Andrzej Waligórski)
...a jakby mi kiedyś przypadkiem przyznali nagrodę Nobla
To wprost pojęcie przechodzi, jak ja bym to zaraz oblał!
Zaprosił bym pana Miecia i Kwiatkowskiego i Zdzisia!
I nie dałbym żadnej czyściochy, tylko żubrówkę i wiśniak.
Posadziłbym koło stołu stryjaszka, jak również teściowę,
I bym postawił parówki po dwie - trzy sztuki na głowę
A sam bym siedział we środku, koło mnie pan Skoczylas
I co raz bym nastawiał płyty z Wiolettą Willas
I bym nalewał, i mówił:- No, proszę żeż się częstować!
A wszyscy na to - Mistrzu, po co się fatygować?
Już my za mistrza rozlejem, mistrz lepiej otwórz komodę
I pokaż nam, szaraczkom, tę swoją wspaniałą nagrodę!
Więc w końcu bym może ustąpił przed ogólnymi prośbami,
I tylko bym grzecznie zabronił dotykać łapami,
I bym wyciągnął z komody, tej koło telewizora
Prześliczny dyplom w rozmiarach pół metra na półtora,
Złocony niezwykle bogato, na nim same pochlebne zdania,
A na górze wielkimi wypisane:
DYPLOM UZNANIA
Dla Pana Zenona Dreptaka
(tu piękne esy-floresy)
Za bliżej nieokreślone, lecz bardzo niezwykłe sukcesy
I jeszcze nie zbadane, lecz strasznie ważne wyniki,
Przyznaje mu się abonament w barze szybkiej obsługi "Wiking"
I abonament do kina i kupon na nowe ubranie,
I wszyscy się mają odtąd liczyć z Dreptaka zdaniem,
I jak coś mówi, to inni mają pysk zamknąć na skobel,
I słuchać, bo dupa blada!
I tu podpis: /-/ NOBEL
Hej, dobrze by było, dobrze być laureatem nagrody...
Ale nie wiem, czy mi ją przyznają, bo tam, zdaje się,
Trzeba mieć chody...