Proszę pani, istnieją dwa rodzaje skrzyni biegów: manualna i automatyczna.
Taką ripostę dał Kuba pani prowadzącej zajęcia dla dzieci w czasie Dni Kultury , która ucząc między innymi makramy, stwierdziła, zwracając się do jego rodziców, że dziecko ma zdolności manualne:
Proszę pani, ja nawet lubię różnego rodzaju zajęcia manualne.
A skąd ty znasz takie pojęcie? Wiesz, co oznacza słowo - manualne?
Wrócił do domu z wymalowaną twarzą à la jakiś bohater filmowy dla dzieci, z manualnie wykonaną osobiście makramą w postaci 2 listków
i "półproduktami" do wykonania domku dla pszczół. Oczywiście, mały cwaniak, tym razem zaangażował do współpracy dziadka, bo trzeba było te trzcinki równo przyciąć. Nieistotne już, czy sam, czy we współpracy, ale domek powstał.
Zabrakło mu cierpliwości, aby te trzcinki na stałe glinką zamocować.
Tłumaczymy mu, że dobry rzemieślnik musi być cierpliwy i dokładny, jednak on twierdzi, że rzemieślnikiem nie zamierza zostawać. Były też inne argumenty z naszej strony, ale dla potrzeb posta nie o nich teraz, ale właśnie zatrzymam się na rzemiośle.
Zupełnie przypadkiem trafiłam na portal RFI, sekcję polską - wiadomości internetowe -Francja;Polska;Paryż;..., która już zamknęła swoją działalność , zachęcając do korzystania z jego archiwum . Sekcja polska była aktywna w czasach 1981-2010.
I z takiej możliwości korzystając, proponuję artykuł Anny Rzeczyckiej (z 01/10/2009, aktual. 02/10/2009) z zakresu Francuskiej tradycji doskonałości
Stowarzyszenie Mistrzów Dawnych Rzemiosł
Stowarzyszenie Mistrzów Dawnych Rzemiosł (Les Compagnons du Tour de France) istnieje już od wielu stuleci.
Jego młodzi adepci pracowali przy odnawianiu wież katedry Notre Dame, wymieniali nadgryzione zębem czasu kamienie katedry w Strasburgu, pucowali skrzydlate konie na dachu paryskiej Opery, ratowali zniszczony pożarem parlament w Bretanii.
Tunele, biblioteki, pociągi ...
Członkowie Stowarzyszenia Mistrzów Dawnych zajmują się nie tylko restaurowaniem zabytków, byli i są obecni na terenie nowoczesnych budowli: brali udział w drążeniu tunelu pod kanałem Le Manche, we wznoszeniu wielkiej biblioteki imienia François Mitterranda w dzielnicy Bercy w Paryżu, składali niektóre partie szybkiego pociągu TGV. Ubiegają się o nich najlepsze francuskie i zagraniczne przedsiębiorstwa budowlane.
Amerykanie, zachwyceni umiejętnościami francuskich rzemieślników, powierzyli im w 1986 roku odremontowanie miedzianego płomienia wolności w Nowym Jorku. Robota była tak dobrze wykonana, że natychmiast pojawiło się nowe zlecenie: opracowanie pod względem architektonicznym Muzeum Wolności, znajdującego się u stóp statuy. Wielu francuskich czeladników zresztą do Francji już nie wróciło. Pozostali w Ameryce, gdzie świetnie zarabiają na życie, chroniąc przy tym jak największy skarb wiedzę techniczną nabytą we Francji.
Trafili również do Polski. Od piętnastu już lat współpracują z Muzeum Archeologicznym w Gdańsku. Kompanioni uczestniczyli w pracach na zamku w Gniewie i w spichlerzu Błękitny Lew w Gdańsku.
(...)
Uczniowie stowarzyszenia czeladników są bardzo cenieni i poszukiwani. W ciągu dwóch lat nauki uzyskują nie tylko podstawy zawodu, ale także uczą się obowiązkowości i dyskrecji. Dyskrecja ta jest czasami tak daleko posunięta, że sądzi się, że chodzi o organizację zbliżoną do masonerii, chociaż w istocie wcale tak nie jest. Prawdą jest natomiast, że francuscy czeladnicy zawsze woleli pozostawać w cieniu, wiedzieli bowiem, że ich wiedza, solidność i doskonała organizacja napawają władze pewnym strachem i sporą zazdrością. Za aurę tajemniczości odpowiedzialny jest także brak dokumentów pisanych. Tradycje „compagnonage” sięgają XV wieku i przez całe dziesięciolecia tajemnice przekazywane były wyłącznie z ust do ust. Dokumenty na piśmie pojawiły się stosunkowo późno.
Węgielnica i kompas
Stowarzyszenie Mistrzów Dawnych Rzemiosł ma własne kasy zapomogowe i ubezpieczeniowe. Ma też własne rytuały inicjacyjne; jego członkowie rozpoznają się przy pomocy określonych słów i gestów. Mają też precyzyjnie sformułowany regulamin, którego adept czeladniczy nie może zdradzić nikomu: ani matce, ani ojcu, ani nawet spowiednikowi. O regule wiadomo więc niewiele. „Jest ona sztywna, tak jak nasze symbole - objaśnia przełożony stowarzyszenia - węgielnica symbolizuje dokładność, a kompas elastyczność.”
Ta surowa reguła powoduje także, że tylko od 10 do 16 procent młodych ludzi zapisujących się do „compagnonage” stać na wytrwałość do końca. Większość rezygnuje w przedbiegach. Aby zostać oficjalnie dopuszczonym do grona „compagnons”, trzeba bowiem od 6 do 9 lat bardzo intensywnej pracy. Oprócz 2-letniej szkoły konieczne są lata terminowania i staże w przedsiębiorstwach.
Podróż dookoła Francji
Potem ci, którzy pragną iść dalej obraną drogą, wyruszają w pracowitą podróż wokoło Francji. Kiedyś robiło się to na piechotę, dzisiaj czasy się zmieniły i czeladnicy podróżują nowoczesnymi środkami komunikacji. Co pół roku zmieniają przedsiębiorstwo i miasto. Mają zapoznać się z maksymalną ilością technik i ze wszystkimi istniejącymi materiałami. Ich wędrówka może trwać 4-5 lat, czasem więcej.
Potem kandydat, jeśli czuje się już w pełni dojrzały, ma prawo przedstawić kolegom własne dzieło. Nie musi być ono piękne; musi być jednak dowodem na to, że czeladnik zdaje sobie sprawę ze wszystkich trudności swego fachu i że potrafi je pokonać.
Jeżeli eksperci przyjmujący i oceniający jego pracę są zadowoleni, aspirant uzyskuje oficjalne miano „compagnon”. Na tym jednak nie koniec, bo jego obowiązkiem staje się uczenie młodych, przekazywanie im zdobytych wiadomości. Przez kilka lat zatem nowy compagnon ponownie odwiedza rozsiane po Francji domy rzemieślnicze, tym razem już jako mistrz. Dopiero po spełnieniu tego obowiązku, może osiąść na stałe i podjąć własne życie zawodowe.
Artykuł o tej szczególnej tajemniczej grupie rzemieślników, a w tym członka tego stowarzyszenia - towarzysza (companiona), został opublikowany w Atlas Obscura przez Natashę Frost 14 marca 2018r. pod tytułem:
Podziwiaj malutkie, idealne schody wykonane przez tajne stowarzyszenie francuskich stolarzy
Nazwa „compagnon” tłumaczy się jako „towarzysz”, odnosząca się do braterstwa między członkami i wspólnej tożsamości ruchu, obejmującego dziś około 12 000 stałych, aktywnych członków . Zawody zwykle dzielą się na jedną z pięciu „grup”, w zależności od ich głównego materiału: kamień; drewno; metal; skóra i tekstylia; i jedzenie. Wśród tych grup są piekarze, wytwórcy chodaków, stolarze, murarze, szklarze i wielu innych. W minionym stuleciu pojawiły się nowe branże, a stare zniknęły.
Historycznie rzecz biorąc, stolarze często wybierali produkcję maleńkich, skomplikowanych schodów jako swoje „arcydzieło”.
Model schodów (Francja), koniec XX wieku wiśnia |
Przez ponad 30 lat marszand i kolekcjoner sztuki Eugene V. Thaw, który zmarł w wieku 90 lat w styczniu 2018 roku , zgromadził niesamowitą kolekcję tych modeli schodów, datowaną na okres od XVIII do XX wieku. Mierząc zaledwie kilka cali wysokości, są samonośne, pełne wdzięku i niewiarygodnie delikatne. Od 2007 roku są one częścią stałej kolekcji nowojorskiego Cooper Hewitt, Smithsonian Design Museum, a obecnie są wystawiane obok rysunków roboczych rzemieślników. tutaj
Aby wykonać te modele, rzemieślnicy wykorzystują różne rodzaje drewna, w tym gruszkę, heban, orzech i mahoń, z dodatkowymi krętymi elementami, takimi jak poręcze i nieskończenie małe poręcze, wykonane z wszystkiego, od mosiądzu po kość. Każdy najmniejszy kawałek drewna – a w każdym modelu jest ich setki – został starannie ręcznie wycięty, wyrzeźbiony, strugany, połączony i inkrustowany, aby stworzyć oszałamiająco szczegółowe schody, w miniaturze. Czasami produkowano je na konkursy (...), gdzie uczniowie rywalizowali o miano mistrza miasta. „Innym razem mogą to być prace grupowe na paradę”.
1911.09.24_Tours_fête
Parada 1911. 09.24 |
W takich przypadkach przez miasto przewożono lub przenoszono nieco większe modele przez ich twórców, aby wszyscy mogli je podziwiać.
Po przejściu od ucznia do „towarzysza” rzemieślnicy przechodzą rytuał inicjacji , który według dokumentów UNESCO pozostaje „okryty tajemnicą, aby zachować swoją magię i skuteczność”. W zależności od handlu, rytuał ten może zawierać dodatkowe elementy, takie jak dwudniowa „symboliczna podróż”. Stałą jednak jest przyjęcie symbolicznej nazwy, która wskazuje, skąd pochodzą i co nieco o ich charakterze: Roztropność Draguignana, Kwiat Bagnoleta, Wolność Chateauneuf. Inne szczególne cechy organizacji poza „tajnym” pseudonimem to noszenie kolorowej szarfy i noszenie wysokiej, ozdobnej drewnianej laski, dane im po inicjacji. Towarzysze do końca życia są częścią zwartego bractwa, z własnym patronem, ucztami, a nawet tradycjami pogrzebowymi. Ale w przeszłości te skryte sposoby powodowały, że osoby z zewnątrz – lub „ludzie świeccy”, jak nazywają ich towarzystwa – traktowali ich z podejrzliwością, a czasem z obawami, pisze Coffin.
W tej mało rozumianej grupie rzemieślników, obecnie składającej się z tysięcy młodych Francuzów, widać pewne drobne oznaki zmian. Kiedyś składały się wyłącznie z mężczyzn, od 2005 roku towarzystwa przyjmowały kobiety , a teraz są organizacją międzynarodową, z możliwością szkolenia za granicą w siostrzanych organizacjach w krajach, w tym w Niemczech i Polsce. W minionym stuleciu rzemieślnicy z nowszych zawodów, tacy jak piekarze i elektrycy, dołączyli do tradycyjnych stolarzy i murarzy. Nie zmienił się jednak duch zaangażowania w ich pracę. W XIX wieku dyplomy ukończenia studiów głosiły: „Chwała pracy i pogardy nad bezczynnością — praca i honor, to jest nasze bogactwo”. Dwieście lat później obowiązuje to samo uczucie.
We Francji ostatnio companioni zwrócili na siebie uwagę opinii publicznej z powodu zainteresowania nimi i ich pracą francuskiego prezydenta - Emmanuela Macrona .
Więcej miniaturowych schodów arcydzieł można obejrzeć na stronie Cooper Hewitt tutaj chociaż autorzy nie wspominają tam o companionach.
A oto kilka przykładów :
Model schodów (Francja), połowa końca XIX wieku; rzeźbiony,łączony, toczony, gięty i heblowany dąb; wys. x szer. x gł.: 52 x 71 x 44 cm |
Model ambony ze schodami (Francja), połowa XIX w. rzeźbione, inkrustowane, intarsjowane i fornirowane orzechem, gruszą i dębem |
Tak sobie myślę, że takie maleńkie schody, czy nawet klatki schodowe miałyby zastosowanie w dziwnym mieście, w którym nigdy deszcz nie pada. Mieszkają tam maleńcy ludzie, którzy mają maleńkie domki... z piasku.
Tak śpiewała nieodżałowana Maria Koterbska
Parasolki
Maria Koterbska
Janusz Słowikowski
W dziwnym mieście, w którym nigdy deszcz nie pada
i gdzie ratusz ulepiony jest z cynfolii,
co dzień rano kolorowy kram rozkłada
potargany stary handlarz parasoli.
I zachęca małych ludzi cienkim krzykiem,
w rękach trzyma parasolki kolorowe,
parasolki maciupeńkie, jak guziki:
białę , żółte, fioletowe i różowe.
Parasolki, parasolki dla dorosłych i dla dzieci!
Parasolki, parasolki - kropla przez nie przeleci!
Parasolki, parasolki, parasolki bardzo tanie!
Parasolki, parasolki proszę brać panowie, panie!
Mali ludzie mają małe domki z piasku
i maleńkie samochody z plasteliny...
Mali ludzie mają bardzo mało czasu,
bo maleńkie są zegary i godziny...
Muszą robić złote kule, być w teatrze,
potem jeszcze wpaść na chwilę do sąsiada.
Na sprzedawcę parasolek nikt nie patrzy,
zresztą u nich przecież nigdy deszcz nie pada.
Odszedł z miasta, w którym kramik swój rozkładał
potargany stary handlarz parasoli,
wtedy deszcz z małego nieba zaczął padać
na ulice i na ratusz - ten z cynfolii.
I spostrzegli mali ludzie z małych domów,
kiedy mieli mokre brody, mokre głowy,
że na Rynku, przy Ratuszu nie ma kramu
i sprzedawcy parasoli kolorowych.
Parasolki, parasolki. parasolki bardzo tanie!
Parasolki, parasolki proszę brać panowie, panie!
Proszę brać, panowie, panie!
Parasolki! Parasolki!