Rozszyfrowałam kiedyś jedną ze swoich podwładnych, (skądinąd inteligentną osobę), która próbowała ukryć swoją fachowość oraz niedociążony czas pracy tylko po to, aby jej nie obarczyć dodatkowym zakresem czynności.
Czyżby wyszperała gdzieś, jak ja, ten poniżej cytowany utwór?
Nie!
Przyznała się, że w latach szkolnych obstawiała wszystkie uroczystości szkolne, deklamowała wiersze, przygotowywała referaty itp.,, bo, wg nauczycieli, czyniła to lepiej, niż inni,,
Od tamtej pory uważała, że "lepiej się zbytnio nie wychylać".
Wszystkie swoje zalety nie omieszkała jednak przedstawiać podczas rekrutacji na studia oraz w momencie aplikacji do jakiejkolwiek pracy, ale co za dużo, to niezdrowo, stwierdziła.
Ofiara fachowości
Marian Załucki
Więc poprosiłem ją o rękę,
Tę…poplamioną atramentem…
Zgodziła się i odtąd prędko
Marzenie się zmieniało w czyn:
Ślub referenta z referentką,
Potem córeczka,
Potem córeczka,
Potem córeczka,
Jak komuś leci ... to już leci!
Żonka cieszyła się szalenie…
Ty - mówi - będziesz niańczył dzieci,
Bo teraz równouprawnienie!?
I co mam robić ? skoro żona
Na trzy zebrania dziennie mknie?
Trudno ! już równouprawniona!
Tylko ja jeszcze,
Tylko ja jeszcze,
Tylko ja jeszcze
Ciągle nie.
Bo gdzie tu - pytam - demokracja,
Ona naradę ma prezesek ?
Pieluszki za to muszę prać ja!
Mnie się na ręku drze osesek!
Ja muszę leczyć mu pokrzywkę,
Ja muszę robić lewatywkę!
A przyjdzie takie Święto Matki?
To wiecie, komu ?
To wiecie, komu ?
To wiecie, komu ?
Dają kwiatki?!
Ja spędzam życie jako niania,
A żona gania na zebrania…
Bo raz jest główną prelegentką!
A raz jest…mężem zaufania!
Wtedy mi gniew źrenice zwęża,
Bo ... czym ja jestem? Mężem męża?
Przepraszam - wołam wielkim głosem -
Dwóch mężów w domu?
Dwóch mężów w domu?!
Dwóch mężów w domu
Ja nie zniosę!!!
Lecz gdym już walczyć jął z ferworem
By skończyć z tym, bo mi jest źle z tem ?
Żona została…dyrektorem!
W tym samym biurze, gdzie ja jestem!
Mnie tego dyrektorstwa żony
Wciąż gratulują z każdej strony,
Jakby to było czymś niezwykłym!
A ja do tego ?
A ja do tego ?
A ja do tego ?
Już przywykłem…
Lecz teraz nigdy już z wieczora
Chwili dla siebie nie ukradnę:
Ciągle przy dzieciach! Dyrektora!
Jako małżonek… I podwładny!
Bo człowiek musi ! Nic nie wskóra.
Dyrektor ? Tu i tam figura!
Też w domu pierwsze skrzypce gra !
Potem córeczka,
Potem córeczka,
Potem córeczka,
Syn,
Pies
I ja…
Jak się poskarżyć? Kiedy? Komu?
Przecież jej nigdy nie ma w domu!
Ani jej w biurze szepnąć słowo,
Bo w biurze ze mną ... to służbowo!
Psiakość! Nie mogę przecież więcej
Rzucać swych gorzkich skarg na wiatr!
Proszę!!! Formalnie!!! O audiencję!
W sprawie wytchnienia!
W sprawie zwolnienia
Mnie od niańczenia
Młodych kadr!!!?
Przyjęła mnie ciut-ciut zdziwiona:
We mnie bojowy duch zwycięża:
- Ja?… Jako smutna strona męża!?
- I wołam gromko: - Dyrektorze!
To ostrzeżenie me ostatnie!
Służbowo pani wszystko może
Ale przepraszam ?
Ale przepraszam ?
Ale przepraszam ?
Nie prywatnie!!!?
Odrzekła mi na to uprzejmie
Z uśmiechem wszakże dość zdradzieckim:
- Jutro referat pan obejmie
Opieki nad Matką i Dzieckiem!?
- Czemu?? ? - skowyczę - Za co? Powiedz!?
A ona: - Trudno! Pan ? fachowiec!?
I stało się ! Cóż miałem rzec?
Trudno do żłóbka
Pchać byle bubka,
Czy żółtodzióbka,
Gdy jest ... spec!"
Żródło: Uszczypnij Muzo. Kraków 1955. W edycji Kerna s. 75 ? 78.