Nasz wnusio jest szczęśliwym mieszkańcem miejscowości, w której są termy. Został więc zapisany przez rodziców na Akademię Bobasa. Są to zajęcia dla najmłodszych dzieci. Jakie to umiejętności pływackie miała zdobyć nasza pociecha! Już widzieliśmy go samodzielnie skaczącego do wody z nurkowaniem, pływającego na piersiach i na grzbiecie, bo taki efekt osiągnąłby, gdyby dotarł do końca "studiów" w akademii.
Nie załapał się na etap Bobasa (3-6m) Ośmiorniczki , ani na Bąbelki. Jest w wieku MEDUZ (12-24m), dla których wyznaczony był program:
- Hartowanie i wzmacnianie zdrowia
- Samodzielne pływanie na piersiach z podtrzymywaniem
- Doskonalenie nurkowania z samodzielnym wypłynięciem na powierzchnię wody
- Wślizgi połączone z samodzielnym nurkowaniem
Niestety, po 2 lekcjach przeziębił się. Lekarz stwierdził, że na ciele naszego bobasa pojawiła się wysypka, którą zresztą od razu zauważyliśmy na zajęciach. Dziecko ma wrażliwą skórkę. Wg pediatry takie zajęcia powinny się odbywać kilka razy w tygodniu, wówczas nasz niedoszły, a może jednak, kto wie, przyszły olimpijczyk odporniłby się na wodę termalną.
W każdym razie karnet opiewający na 18 zajęć grupowych nie został wykorzystany. Latem znowu tata spróbuje synowi zafundować kształcenie na termach.
Tymczasem dzisiaj tata bobasa jest przeziębiony. Zmogło go, oj zmogło, katar nie odpuszcza, co utrudnia mu prowadzenie wykładów na uczelni. Jaka rada? W ramach karnetu pójdzie na termy do sauny. Ta mu na pewno pomoże. Jego studentek chyba tam nie będzie, chociaż nie wykluczam.
Dziadek, słysząc, że tata bobasa idzie wykorzystać karnet w ramach Akademii Bobasa rzuca znienacka propozycję:
- Skoro to karnet na 2 osoby, to może mnie byś zabrał jako bobasa?
- No chyba jeszcze aż tak nie zdziecinniałeś - odparowuję.
Oboje z dziadkiem zaczęliśmy się śmiać i wyobrażać sobie, jak prawie 2- metrowy tata prowadzi za rączkę niewiele niższego dziadka.
Propozycja niestety, została odrzucona. Tata idzie na termy sam, a dziadek zostaje z wnuczkiem i babcią, Jest jeszcze mama bobasa, ale zmęczona pracą poddała się masażom relaksacyjnym.
Pół godziny póżniej:
Wnusio już śpi, mama bobasa wróciła z masażu.
Tata bobasa zlitował się nad dziadkiem i z okazji dzisiejszego DNIA DZIADKA zabiera go do sauny na termach. Pytanie moje wciąż jest aktualne: Czy będą studentki? :-)
DZIADEK NA AKADEMII BOBASA - cz.II
Sobota, wieczór.
W tv mecz Polska - Norwegia. Naszym idzie fatalnie. Młody tata pasjonat piłki ręcznej emocjonuje się przed telewizorem, siedząc na kanapie w lewym jej rogu. Niestety, dzisiaj nie ma piwka. Sytuacja wygląda dzisiaj zgoła inaczej, niż podczas oglądania wczorajszego meczu. Pełni on dzisiaj rolę komentatora.
Na drugim brzegu kanapy siedzi, a właściwie leży dziadek bobasa. Oczy zamknięte, a na powiekach beżowe płatki sterylizowanej gazy. Opatrunki z herbatki lub rumianku co chwilę zmienia mu, niestety nie żadna młoda studentka, ale wciąż jedyna i wierna, choć już niemłoda żona. Trudno się emocjonować fatalnymi zagraniami naszych sportowców, skoro żona zaleca pozycję horyzontalną. Może liczyć tylko na sportowe komentarze i tak wyważone w takiej sytuacji swojego zięcia. Przecież lepiej byłoby zobaczyć to wszystko na własne oczy. No właśnie, marzenie nie do zrealizowania w tym momencie, a przydałoby sie wsparcie naszej drużynie. Zabrakło, więc przegrali.
Nasz "obłożnie chory" ma zapalenie spojówek. To prawdopodobnie efekt uboczny piątkowego wypadu na Termy do sauny. Miał tam, przynajmniej ja taką miałam nadzieję, robić za przyzwoitkę dla zięcia, jednak każdy z nich na miejscu wybrał inny sposób relaksu. Młody wybrał saunę tradycyjną, a starszy aromatyczną.
Więc wciąż tlą się wątpliwości, czy jest to uczulenie na jakiś rodzaj parujących olejków eterycznych w kabinie czy efekt wytężania wzroku, aby w tej gęstej mgle wyszukać jakies studentki. Bo w tej części sauny wszyscy uczestnicy relaksu przebywają bez ręczników, jednak można przy wytężeniu wzroku odróżnić kobiety od mężczyzn.
Teraz, a jest już niedziela w południe żądny przygód dziadek leży potulnie na kanapie i rozmyśla. Ciekawe o czym? Ale co mi tam, niech sobie chłopina pomarzy, a ja muszę szybko zmienić opatrunek na cieplejszy. Dobrze, ze nie wykupił karnetu, bo nie wiem, co jeszcze mogłoby rodzinę czekać.