W kwietniu br. na portalu "The Dodo" Stephen Mesenger opublikował artykuł na temat młodych sowiątek, które wykluły się w gnieździe na parapecie okna w budynku Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA).
Pracujący tam ludzie czują się dziwnie, że są obserwowani. I to nie bez powodu. W końcu obserwatorzy nie są zbyt subtelni.
W tweecie profesor z tego uniwersytetu, Michael Lens, pracujący w pomieszczeniu obok kolegi, u którego w oknie zagnieździły się sówki, przedstawił ptaszęta światu.
O ile możliwość obserwowania z bliska tych uroczych ptaków, które dorastają, może wydawać się pozytywna, to jednak na dłuższą metę staje się uciążliwa. Gdy ptaki podrosły, zaczęły kierować swoją ciekawość zaglądając przez okno, skupiając swoje szerokie niezachwiane spojrzenie na ludziach, pracujących w budynku w Luskin School of Public Affairs. " Wygląda, że praca jest trochę utrudniona"- stwierdził prof. Lens.
Wkrótce tweet Profesora został zawirusowany, ale i tak zainteresował ludzi zagadnieniem małych sowiątek.
Jak dobrze, że to nie jakaś sowa agentka
Na koniec dodatkowa ciekawostka. Gdyby nie foto, nie uwierzyłabym, że zaglądając w ucho sowy, zobaczyć można tył jej gałki ocznej.
Podobno sowy, jako jedyne ptaki rozróżniają kolor niebieski. Nie jest to jednak prawda, ponieważ widziałam film botaniczny o ptaku ( niestety, nie pamiętam gatunku), który wił sobie gniazdko i okolicę z niebieskich odpadków: wstążeczek, piórek, szmatek. W ten sposób wabił samiczkę.
Jak dobrze, że to nie jakaś sowa agentka
Na koniec dodatkowa ciekawostka. Gdyby nie foto, nie uwierzyłabym, że zaglądając w ucho sowy, zobaczyć można tył jej gałki ocznej.
Podobno sowy, jako jedyne ptaki rozróżniają kolor niebieski. Nie jest to jednak prawda, ponieważ widziałam film botaniczny o ptaku ( niestety, nie pamiętam gatunku), który wił sobie gniazdko i okolicę z niebieskich odpadków: wstążeczek, piórek, szmatek. W ten sposób wabił samiczkę.