W dzieciństwie, czy młodości, chętnie spoglądamy w lustro dla potwierdzenia swej młodości, urody...
Znamy bajkę o Śpiącej Królewnie. Lustereczko było niezawodne w swoich orzeczeniach.
W późniejszym wieku niezbyt chętnie chcemy się przeglądać w tym przedmiocie próżności. Chyba wiemy, czego się spodziewać...
"Wysokie wyobrażenia o sobie zostają poniżone
spojrzeniem w lustro,
spojrzeniem w lustro,
niemocą starości, wstrzymywaniem oddechu
w nadziei, że ból
nie powróci.(...) "
Czesław Miłosz "Degradacja"
Tak Miłosz pisze w wieku "baaaardzo dojrzałym". Dawniej ciało było dla niego narzędziem, za pomocą którego mógł
rozkoszować się materialnością świata, teraz – staje się problemem, jak
pisał Emil Cioran.
Ale nie tylko w starości lustro może zobrazować problem człowieka. Czy wyobrażacie sobie, że będąc młodą osobą spoglądacie w lustro i nie poznajecie samego siebie?
Widzicie osobę starszą, nie przypominającą Was?
Widzicie osobę starszą, nie przypominającą Was?
A taki przypadek opiszę poniżej.
Dzisiaj, w dalszym ciągu, nawiązywać będę do bohaterki książki, o której pisałam w ostatnim poście "Przeznaczenie?"
Mireille Negre, w momencie, kiedy miała być nominowana do Etoile of the Opera w Paryżu przez Serge'a Lifara opuściła nagle Operę, aby zostać zakonnicą.
W Karmelu przebywała 10 lat.
"Zapomniałam o swoim ciele - wspomina Mireille - brak lustra był mi pomocą - i mogłam przeżywać moje cierpienia fizyczne jako rodzaj przeżycia mistycznego"
Jakie przeżycia?
Nie mogła przecież już tańczyć (chyba, że we śnie). Otóż nabawiła się skoliozy, która mogła ją w krótkim czasie uczynić kaleką. Tęsknota za tańcem była przyczyną, że opuściła Karmel.
Nie mogła przecież już tańczyć (chyba, że we śnie). Otóż nabawiła się skoliozy, która mogła ją w krótkim czasie uczynić kaleką. Tęsknota za tańcem była przyczyną, że opuściła Karmel.
"Natychmiast po wyjściu z Karmelu stanęłam przed lustrem. Przez 10 lat go nie używałam(...)
Nie widzieć swojej twarzy! Rozpoznawać ją tylko przez dotyk, bez możności czytania najmniejszego wyrazu, powoli uczyniły mnie obcą samej sobie. Zapomniałam swoje rysy, mimikę, miny, uśmiech. Mój uśmiech - wiedziałam - był uśmiechem tancerki, ale cóż on znaczy u tancerki, nie uprawiającej swojej sztuki?
I oto staję przed lustrem, które pozwala mi obejrzeć się od stóp do głów... Odrzuca mnie o trzy kroki. Jak to? Moja twarz tak się pomarszczyła przez 10 lat? Zbliżam się się znów, cofam natychmiast, badając każdy szczegół twarzy: pod skórą utworzyły się jakby węzły!
Nie, to, co za pierwszym razem wydawało mi się zmarszczkami, będącymi następstwem osiągniętego wieku, okazało się przykurczami mięśni.
Węzły! To było to, co zdawało się ściągnąć moją twarz do tego stopnia, że nie poznałam samego siebie. Z duchowego punktu widzenia posiadanie lustra nie wydaje mi się koniecznością. Podejmując nowe życie szukamy śladów naszej młodości. Czy uwierzycie, że moje rysy wygładzają się, w miarę jak przybywa mi lat?"
(Mireille Negre -"Między niebem a ziemią" )
(Mireille Negre -"Między niebem a ziemią" )
Jedno jest pewne - lustro nie potrafi odbić obrazu duszy, a oczy, podobno tak, nawet, jeśli przeszło się 5 operacji okulistycznych.
art by John Wiliam Waterhouse- Mariana in the South - 1897 |
William Merritt Chase (1849 - 1916) Young Woman Before a Mirror |