Wziąć krople do oczu czy nie?
Nie mogę przestawić się na stosowanie ich rano, podczas, gdy jeszcze niedawno wkraplałam sobie leki wieczorem. Zaleceniem lekarza mam brać o 9-ej rano.
Wczoraj złapałam się na tym, że przypominacz w komórce, mimo, że już dochodziła godzina 23 nie wydał żadnego dźwięku. Już osądzałam się, że pewno odruchowo komórkę zgasiłam, jak namolny budzik. Jednak szybko usprawiedliwiłam się, przypominając podobne sytuacje opóźnień pobierania leków przez mojego kolegę. Podobno nie jeden już raz przydarzyło mu się przesunąć termin w sytuacjach przebywania poza domem.
Wzięłam więc wczoraj odpowiednie leki i w spokoju ducha zasnęłam.
Rano mnie oświeciło podczas mierzenia ciśnienia, że wieczorem należało wziąć lek regulujący ciśnienie ogólne, a okulistyczne dopiero dzisiaj rano.
No i masz babo placek. Wszystko pokręciłam, przez tego bloga. Wczoraj wzięłam 2 razy zamiast 1 do oczu. Gdybym wzięła już o prawidłowej godzinie, dzisiaj rano, to kumulacja leku może by mi zaszkodziła. W końcu dzisiaj nie wzięłam wcale i z duszą na ramieniu poczekam do rana. Jest jeszcze możliwość wzięcia słabszej dawki dziś wieczorem.
Przyznaję się bez bicia. Wyraźnie jest napisane w ulotce: "Jeśli pacjent omyłkowo zastosuje większą ilość kropli... niż zalecana, należy skontaktować się z lekarzem lub szpitalem".
Reklamy telewizyjne różnych medykamentów wbijają w świadomość wszystkim telewidzom informacje....że "stosowanie leków niezgodne z zaleceniami lekarza zagrażają twojemu życiu lub zdrowiu". Jeśli jutro ukaże się nowy post, to znaczy, że żyję. Za późno dzisiaj na spisywanie testamentu. Zresztą nie mam już nic do zaoferowania, chyba, że kontynuację tego bloga jednej z córek. A... właśnie.... której? Skoro nie mają czasu na czytanie moich zapisków, to kiedy znajdą go na twórczość?
Dobra. Przerywam pisanie i zaryzykuję - wezmę jednak tę słabszą, a rano zacznę już prawidłowo. Mniej myśli o blogu, a więcej o własnym zdrowiu.
Przyznaję się bez bicia. Wyraźnie jest napisane w ulotce: "Jeśli pacjent omyłkowo zastosuje większą ilość kropli... niż zalecana, należy skontaktować się z lekarzem lub szpitalem".
Reklamy telewizyjne różnych medykamentów wbijają w świadomość wszystkim telewidzom informacje....że "stosowanie leków niezgodne z zaleceniami lekarza zagrażają twojemu życiu lub zdrowiu". Jeśli jutro ukaże się nowy post, to znaczy, że żyję. Za późno dzisiaj na spisywanie testamentu. Zresztą nie mam już nic do zaoferowania, chyba, że kontynuację tego bloga jednej z córek. A... właśnie.... której? Skoro nie mają czasu na czytanie moich zapisków, to kiedy znajdą go na twórczość?
Dobra. Przerywam pisanie i zaryzykuję - wezmę jednak tę słabszą, a rano zacznę już prawidłowo. Mniej myśli o blogu, a więcej o własnym zdrowiu.
Co ma być, to będzie. Już stało się. Krople w kącikach oczu już wyschły. Mogę pisać dalej.
Nie zawsze miałam problemy ze wzrokiem. W drugiej klasie szkoły podstawowej bardzo podobały mi się okulary koleżanki, a raczej koleżanka w okularach.
Wymyśliłam sobie, że sprowokuję tatę do zawiezienia mnie do okulisty pod pretekstem osłabienia widzenia. Rodzic trochę zaniepokojony zgłoszeniem niespodziewanej dolegliwości u córki, nie miał wyjścia, jak skontrolować w odpowiednim gabinecie stan jej zdrowia.
Okulista stwierdził, że wzrok mam sokoli, więc uradowany ojczulek przywiózł mnie do domu. Szybko oniemiał na widok napisu dziecięcą ręką (dobrze chociaż, że bez błędów) na szczycie domu:
"Jutro będę miała okulary".
Pluł sobie w brodę, jak to radosne oświadczenie 8-letniej córki mogło mu ujść uwadze, skoro już namazane białą kredą, widniało od poprzedniego dnia.